Weekendowe spotkania z Zimna

Hejo! Macie ochotę na małe pogaduchy? Taki lekki temat - idealny do niedzielnego ciacha i kawy, bądź herbatki :D Post miał pojawić się tydzień temu, ale to właśnie dzisiaj mam mega wenę do pisania! Bardzo chciałabym pogadać z Wami o  przeróżnych technikach rękodzieła, haśle "też chcę tego spróbować", początkach, nauce, słomianym zapale i tym podobnym :D Co Wy na to? Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi doświadczeniami z "nową pasją"! 




Moją przygodę z haftem zaczęłam już jakiś czas temu, bo jeszcze z szkole gimnazjalnej. Oprócz gazetki "Hafty polskie" nie znałam żadnych innych źródeł wzorów. Moje pierwsze hafty to średniej wielkości obrazy, wyszywane bardzo długo, bo przez rok, czy nawet dwa lata - wiadomo szkoła. Mamcia zawsze powtarzała, że chwilę pohaftuję i mi przejdzie. Na szczęście nie przeszło :D 

Będąc jeszcze w gimnazjum zachciało mi się tworzyć biżuterię! Ile ja się tego narobiłam - codziennie miałam inne kolczyki na uszach, we wszystkich kolorach możliwych :D - niestety w tym przypadku zabawa z koralikami szybko mi przeszła... 

W liceum udało mi się "zrobić" dwa albumy na jakiejś bazie bambusowej (*nie wiem, nie pamiętam). Nic szczególnego, ale bawiłam się w wycinanie zdjęć w różne kształty, dekorowałam koralikami, naklejkami, wstążkami. Nawet nie wiedziałam, że to "dekorowanie" albumów ma swoją nazwę! W ogóle o tym epizodzie przypomniała mi Mamcia! 

Na początku studiowania zamarzył mi się blog... Oglądałam rożne strony, chciałam spróbować dosłownie wszystkiego.  A więc próbowałam szydełka i tak powstała słodka mini żaba, kilka motylków. Udało mi się też zrobić "pudełko-kartkę" - i znowu nie wiedziałam, że TO też ma swoją nazwę! Później poznałam super babeczkę, która prowadziła spotkania dla starszych osób, na których uczono się robić kartki - tak, tak uczestniczyłam w tych spotkaniach :D No i znowu, zachciało mi się tworzyć kartki!! Po kilku miesiącach mi przeszło... 

Potem nadeszła moja przeprowadzka do Bordo no i zamarzyło mi się FIMO! Pamiętam, że w szkole uwielbiałam prace z plasteliną! Zrobiłam kilka głupotek i FIMO leży, schowane w pudełku... Później znowu pojawił się krótki epizod z biżuterią, a na sam koniec kartonaż - czyli robienie pudełek. 

Ostatnio nawet próbowałam decoupage'u, no i szyje od czasu do czasu! 


Niestety te moje "nowe pasje" nie trwają długo... a zbieram materiały do wszystkiego! Komoda aż ugina się od przeróżnych rzeczy do przeróżnych technik rękodzieła :D 

A haft? Niekończąca się miłość i pasja! W tej dziedzinie rozwinęłam się na maksa. Nowe techniki, inne formy, hafciki małe, duże, obrazki haftowane na różnych materiałach, nietypowe wykończenia!    

Kocham haft krzyżykowy całym sercem. Nie wyobrażam sobie dnia bez tkaniny z rękach, kilku krzyżyków, mulin - kocham wszystko co jest  z nim związane.  

A co z resztą? Dlaczego nie potrafię zaczepić się w innej technice?! Czy naprawdę dolega mi słomiany zapał? A może źle się do tego wszystkiego zabieram? Od razu chciałabym tworzyć cuda? Brakuje mi motywacji, cierpliwości? Boję się porażek, krytyki? Nie chcę tracić za dużo czasu na naukę? Tyle pytań! 


Wyobraźcie sobie, że od pewnego czasu znowu chodzi za mną powrót do szydełka, chciałabym spróbować na nowo - bo marzą mi się łapacze snów z serwetek i szydełkowe zwierzaki!... Ale zabieram się do tego jak pies do jeża... :D  nie wiem jak mam to ugryźć, a gazetka, szydełko i kordonek czekają! Znowu boję się słomianego zapału i porażki... Bardzo chciałabym żeby ktoś wytłumaczył mi łopatologicznie jak się szydełkuje, najlepiej wziął moje dwie lewe ręce i pokazał :D - na youtubach wszystko niby jest, ale mi to tak właśnie nie wychodzi! A może ja w ogóle nie nadaję się do szydełka?!


Ostatnio jednak, powiedziałabym, że bardzo niespodziewanie i spontanicznie zawiesiłam oko, na wszystkim znanej dziedzinie rękodzieła - SCRAPBOOKING'u! Nie wiem, co dokładnie mnie naszło kiedy Ewa z bloga Biblioteka Haftu pokazała przepiękny album. No scrollowałam przez kilka dobrych chwil... Pewnie wszystko byłoby super, gdyby w poście nie wrzuciła linka do tutka na bazę do tego albumu... I tu przepadłam!! Zupełnie jak w związku, sprawy poszły bardzo szybko :D :D Ciągłe rozmowy z Ewą, setki pytań o radę, oglądanie dziesiątek filmików na YT - no szał! Potem linki do polskich sklepów, pytanie do mamci, czy wyśle mi paczkę, zamówienia, odkrycie sklepu Action (mam ich kilka w Bordeaux ), aliexpress - no i pierwsze twory!! W ciągu miesiąca tak zaszalałam z materiałami, że teraz nie mam gdzie ich trzymać!! Na spontana kupiłam różne ustrojstwa do scrapowania - tyćką maszynkę do wykrojników, nagrzewnicę, trymer i papiery, papiery, papiery! Chyba jestem uzależniona od papierów! No i jakie szczęście, że mam masę pustych pudełek po herbacianych boxach - wszystko mogę jakoś to ogarnąć. 

Zdjęcie poniżej zostało zrobione jakiś czas temu, nie widać też na nim 6 pudełek z wycinankami, naklejkami, kwiatkami, pieczątkami i tym podobnym :D Kilka bloczków papierów z Actiona też od tego czasu przybyło... 


Pobawiłam się w kilka kartek, tak na rozgrzewkę... Po czym włączyłam ten sam tutorial, który Ewa pokazała u siebie na blogu i powstał mój PIERWSZY album, który widzieliście w poprzednim poście. I już wiem, że zauroczenie w scrapie potrwa dłużej... Dobrze się w tym czuję, podoba mi się, to co stworzę! :) 

Pokazałabym Wam więcej, ale szykuję się na dwie wymianki i chciałabym utrzymać te moje twory w tajemnicy :D 





Mam ogromną nadzieję, że ten związek rozkwitnie! Może daleko mi do tych wszystkich znanych scraperek, ale znajdę swoją własną ścieżkę! Niedługo też moja sytuacja się zmieni, przeprowadzam się do całkowicie innego miasta, będę w stanie wynajmować większe mieszkanko, więc zapewne stworzę swoje kreatywne miejsce z prawdziwego zdarzenia. Kto wie, może Zimna trafi też na jutuba :D 


Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was do reszty. Tak chciałam sobie do Was napisać! :)
Podzielcie się swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami... A może ktoś też tak ma?! Czy też próbujecie często nowych technik, a później jednak coś nie wychodzi? 

Trzymajcie się cieplutko! :) Buziole!  


Komentarze

  1. Haft krzyżykowy towarzyszy mi już prawie 20 lat, i zdecydowanie jest moją największą rękodzielniczą miłością :D Próbowałam uczyć się dziergać na drutach... klapa. Szydełkowe cuda też mi się bardzo podobają, i nawet mama mojej przyjaciółki próbowała mnie nauczyć jak się takie szydełko obsługuję, no ale niestety się nie polubiliśmy. Bardzo bardzo podoba mi się frywolitka, ale cały czas brakuje mi czasu na naukę. Próbowałam też decoupage, ale to zdecydowanie nie jest to. A scrapbooking wciągnął mnie na całego i bardzo się cieszę, że się ode mnie zaraziłaś tym hobby :D Buziaki :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło było przeczytać o Twoich pasjach. Fajnie, że próbujesz tylu technik. U mnie "króluje" haft krzyżykowy, czasami wracam do decoupage. Życie bez pasji byłoby nudne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to się fajnie czytało Asieńko. Och pamiętam Twoje FIMO. Jakie ono było słodkie.
    Ja raczej trzymam się tego co kocham: szycie, haft. Scrapbooking wciąż traktuję jako świetną zabawę i odskocznię.
    A druty, szydełko - kiedyś tam robiłam masę rzeczy, ale teraz odpuściłam; włóczki drogie, czasu mało.
    Na wszystko nie ma czasu i trzeba umieć wybrać to, co nam samym daje radość. Ale to fantastyczne, że i Ty i ja, i Ona, i On = próbujemy nowych rzeczy. To oznacza, że mamy wciąż kawał dziecka w sobie pełnego marzeń, planów i radości.
    dawaj na YT to fantastyczna zabawa i nauka.... słowem

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chwytam się różnych nowych pasji ale nie trwają one długo. Jedyne czego się trzymam to drutów, szydełka i haftu. A poza tym lepiłam z modeliny, interesowałam się scrapbookingiem, takim pleceniem biżuterii z drutu (nie pamiętam nazwy) robieniem biżuterii z różnych koralików, rysunkiem, rzeźbą, grafiką, bullet journalem z tych mniej kreatywnych uczyłam się japońskiego a teraz mam fazę na włoski (chyba dłuższą) Wszystko po jakimś czasie mi się nudzi ponieważ oczekuję, że będę tworzyć arcydzieła takie jak w internecie, a nie oszukujmy się nie od razu Rzym zbudowano, do tego trzeba dużo praktyki i lat ćwiczeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już wypróbowałam tyle technik że nie zliczę. Co prawda na każdą poświęcam masę czasu i w każdej technice mam wyrobione więcej niż jedną pracę. Nie mam jeszcze tej "swojej" techniki dlatego po trochu z każdego i jakoś to idzie;D. Gdybym jednak chciała wejść głębiej w jakąś technikę to zaraz z za rogu wyskakuje coś nowego. Narazie jestem na etapie drutów, szydełka, haftu i sutaszu:P, a ile za mną i jeszcze ile przede mną. Ale co nas różni, ja nie potrafię porzucić na dłużej jakiejś techniki. Jeżeli już zaczęłam coś machać na drutach to potem wracam do nich jak bumerang;), gdyby tylko jeszcze doba była dłuższa, a lata nauki krótsze;D to by było coś.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie miłość to druty i szydełko. Od czasu do czasu haftuję, głównie małe hafciki, takie na raz 😉 Czasami pobawię się koralikami i maszyną do szycia,więc chyba każdy tak ma, że jest główne hobby i kilka przybocznych, żeby to główne się nie znudziło 😉 Przyjemności z odkrywania nowego

    OdpowiedzUsuń
  7. No ciekawe i twórcze zycie prowadzisz, bardzo fajnie czytało mi sie Twoj artystyczny życiorys! Ja mam przy sobie stałe kilka technik rękodzielniczych bo zycie bez pasji byłoby smutniejsze ale chyba najbliższy wciąż dla mnie jest haft krzyżykowy. Podziwiam wiele technik których jeszcze nigdy nie spróbowałam ale z braku po prostu czasu pozostawiam to innym i skupiam sie na tym co daje mi radochę:) a Tobie zycze powodzenia w nowej fascynującej technice scrapbookingu bo tworzysz przepiekne prace!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Asiu jak tak czytam tego Twojego posta to jakbym widziała siebie przez te wszystkie lata, od podstawówki aż do teraz :D Haftem zaraziła mnie moja mama, potem przyszła miłość do tworzenia biżuterii - ach ile ja się tego natworzyłam, nadal mam sporo koralików i półfabrykatów do biżuterii, ale zapał mi przeszedł zupełnie ;D W międzyczasie po milionowej próbie w końcu udało się mojej mamie nauczyć mnie szydełkowania i tak powstało kilka serwetek a nawet maskotek, ostatnio nawet popełniłam misia na szydełku bo mi się okropnie spodobał :D Nawet druty w rękach miałam, ale jednak to nie to :P Obecnie ze względu na moją przygodę z firmą i dotacją działam sobie w scrapbookingu, szału nie ma ale z każdym dniem coraz bardziej mi się ta pasja podoba ;) Haft troszkę na tym ucierpiał, ale kilka dni temu naszło mnie i znów krzyżykuję i cieszę się niezmiernie, że do niego wróciłam :D A i o szyciu bym zapomniała, ale to od zawsze, od dziecka mi towarzyszyło, dźwięk maszyny do szycia pamiętam chyba od kołyski ;) Nie wyobrażam sobie życia bez pasji :D Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj u mnie też początki z rękodziełem to historia rzeka. Do tego też jestem narwana i co trochę próbuję nowych technik, albo i nie... ale narobię zakupów a potem odkładam na półki :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz